Odcinek WISEŁKI poniżej stoczni zawsze cieszył się dużą popularnością wśród łowców sumów. Głęboka rynna biegnąca środkiem nurtu, ostry kant od strony Płocka i rozległe blaty od strony Radziwia, dają idealne żerowiska białej rybie, a te z kolei przyciągają drapieżniki. Kiedyś odcinek ten nazywany był „piaskami” ze względu na teoretycznie monotonna strukturę dna i brak jakichkolwiek zatopionych umocnień.

„Piaski”:)

A jak jest faktycznie? No to zapraszam😊

10. Wyjście z portu

Początek odcinka, na wysokości wyjścia z portu to poprzeczne przegarbienie z wyspowymi gruzowiskami. Nie ma to znamion główki i struktura jest ledwo namacalna, ale dobrą echosondą można znaleźć kilka ciekawych miejscówek. Bardziej pod suma, ale widziałem też kilka sandaczy stąd wyjętych, choć nie ma co porównywać atrakcyjności tego łowiska z główkami.

Za przegarbieniem znajduje się rozległa 7 – 8 metrowa głębia. Liczba wyjętych stąd wielkich sumów na trolla i na kwoka jest wręcz astronomiczna. Obecnie nadal stacjonuje tu wiele łódek z gruntówkami na pokładzie i wyniki są nadal bardzo dobre.

Bliżej środka nurtu głębia przechodzi w rynnę kończącą się ostrym kantem, a od strony Radziwia mamy rozległe blaty. Te jednak nie są tak monotonne jak kiedyś się wydawało. Coraz lepsze echosondy pozwoliły wyśledzić wiele raf, gruzowisk i garbów pokrywających mocno pofałdowane dno. Kilka lat temu, kiedy pokazało się dużo sandacza, łowiska te wręcz królowały nad tradycyjnym odcinkiem miejskim.

Dodatkowym punktem zaczepienia są 3 stare główki. 2 pierwsze z nich widoczne są bardziej jak delikatne garby, ale trzecia jest nadal odsłonięta i została nazwana „Na Wcześniaku”. Kiedy ją odsypało? Trudno powiedzieć, ale teraz stanowi jeden z bardziej pewnych punktów na mapie płockich spinnigistów.

Wracając jednak do „blatów” to wykształcił się na nich specyficzny model łowienia spinningowego. Polega on na dość częstym zmienianiu łowiska i non-stop poszukiwania przemieszczających się ryb. Jedni pływają wzdłuż rynny i obławiają kanty. Inni preferują wcześniej wymacane rafki i „skaczą” z jednej na drugą. Pierwsi mają więcej sumów, drudzy ukierunkowują się już typowo pod „sandole”. Przyłowem w obu przypadkach bywają olbrzymie bolenie.

Naprzeciwko opisywanego odcinka rozlewa się szeroka łacha. Pokrywa ona niegdysiejsze eldorado wędkarskie, które składało się z ciągu kilku główek od „Morki”, aż po „Przekop”. Stety – niestety budowa Nowego Mostu spowodowała przesunięcie głównego nurtu na stronę radziwską, a po dawnych układach nurtowych nie ma nawet śladu. Teraz całość kończy się olbrzymią przykosą znajdującą się mniej więcej na wysokości środka „Sobótki”.

11. Główka „Na Wcześniaku”

A w oddali łódki „Na Wcześniaku”

Wracając jednak do aktualnych łowisk, kilka słów o jednej z lepszych miejscówek sandaczowych.

Jak wcześniej pisałem, nie wiem kiedy tą główkę „odsypało”. Nawet Wojtuś nie miał pojęcia, że tu kiedyś była. Po prostu kilka lat temu zobaczyliśmy, że regularnie zaczyna tam „parkować” kilka łódek dziennie i stoją jakby były „przyspawane”. Okazało się, że magnesem były naprawdę spore ilości sandacza.

„Byczek” z „Wcześniaka”

Przechodząc do morfologii główki. Jest to długa na jakieś 200 metrów struktura, wychodząca z 4,5 – 5 metrów na jakieś 3,5 metra. Nie jest jednolita na całej długości, bo jest stosunkowo mocno poprzerywana i co dość dla niej charakterystyczne, w każdym roku jest trochę inaczej przysypana. Także każdej wiosny warto przyłożyć się do jej przeskanowania echosondą, bo zlokalizowanie najbardziej odsłoniętych odcinków gwarantuje sukces w trakcie sezonu.

Ja lubię na niej 2 podstawowe ustawienia.

Bliżej brzegu, zaraz za przybrzeżna przykosą znalazłem olbrzymi głaz na grzbiecie główki. Pisząc olbrzymi, mam na myśli strukturę o podstawie około 3×3 metra i wysokości jakieś 2,5 metra. Tuż za nim tworzy się niewielki dołek i właśnie stąd wychodzą piękne ryby. Poza głazem, główka jest bardzo słabo wyczuwalna i dlatego też najskuteczniejsze są rzuty wzdłuż nurtu pod różnym kątem, tak by obławiać dołek. Piękną sytuację miałem tu na początku zeszłego sezonu, gdy któregoś czerwcowego wieczora złowiłem 3 sandole +70 cm w ciągu 30 minut. Czy miejscówka będzie „aktualna” w obecnym sezonie? Zobaczymy.

Drugie ustawienie to szczyt główki, który zawsze jest ładnie odsłonięty i gwarantuje wiele urwanych gum😊 Ustawiam się tak, żeby móc obławiać koniec główki rzutami na prawo, a z drugiej strony penetrować dodatkowe kilkadziesiąt metrów grzbietu. Tu wybitnie koncentruję się na rzutach poprzecznych do nurtu, by mieć jak najczęstszy kontakt z główkach. Niestety ze względu na duże obłożenie miejscówki przez wędkarzy, często muszę rezygnować z łowienia tu, bo niestety nie mam miejsca, by zrobić to efektywnie.

Ale jak pisałem wcześniej, warto poszukać i pomacać inne punkty, bo jeśli tylko znajdziecie trochę gruzowiska, możecie być pewni ryb.

Poza sandaczami częstym przyłowem, szczególnie na przełomie lata i jesieni są piękne bolenia, a suma możemy trafić praktycznie zawsze.

Główka jest ostatnim atrakcyjnym punktem opisywanego odcinka. Dalej nurt jest wypychany na stronę płocką, a po stronie Radziwia zaczyna się kilkukilometrowy, zamulony blat.

Kiedyś, około kilometra, no może dwóch niżej,  była widoczna główka „Czarny bakan”, za którą nurt żłobił ponad 10 metrowe głęboczki, ale teraz jest tam może 1,5 metra….

Dalej już tylko Popłacin😊

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *