Kolejna odsłona miejscówek koło Nowego Mostu.
„4”
Zaczynam od umocnienia pod samym mostem, po obu stronach 1szego od Płocka filara.
Od strony brzegowej na niemal całej długości biegnie umocnienie w postaci pali, coś na kształt „larsenów”. Właściwie nigdy tam nie łowiłem ze względu na obecność wędkarzy „brzegowych” i jakoś zawsze skupiałem się na drugiej stronie filara.
Pierwsza miejscówka to część zapływowa i kształtujące się tam prądy i cienie nurtowe. Jedno z najbardziej kultowych miejsc boleniowych dla wędkarzy łowiących z brzegu. W okresie letnim, szczególnie popołudniami miejscówka ta jest non – stop okupowana i „okładana” różnego rodzajami woblerów i blach boleniowych. Rzadko widywałem tam próbujących łowić rapy z łodzi.
Jeśli chodzi o sandacza i suma, robotę robi poprzeczne umocnienie o długości ok 25 metrów znajdujące się na wysokości końca filara, które wychodzi na ok 3 metry pod powierzchnię. Jest wysłane materiałem betonowo – faszynowym i stanowi tzw. „żyletę” -> cokolwiek poślecie w to miejsce to pozamiatane? Łowi się albo powyżej, albo poniżej tego ustrojstwa. Ja, szczególnie pod sandacza ustawiam się ok 20 – 30 metrów w górę od mostu i prowadzę przynętę na napływie umocnienia. Jest tam trochę kamieni na głębokości +/- 4 metrów i drapieżcy lubią tą miejscówkę, szczególnie wieczorami. Druga, zapływowa część to głęboczek schodzący gwałtownie na 5-5,5 metra i przechodzący dalej w rynnę ciągnącą się aż po główkę „Na pałacach”. Tu częściej można liczyć na suma (tu ogarnąłem na kwoka okaz 2,01 metra i kilka ryb ci. 1,5 metra).
„5”
Jedno z moich ulubionych miejscówek spinningowych. Niektórzy nazywają je „Światłowodem” inni „Na brzózce”. Jest to system raf kamiennych wychodzących z prawie 7 metrów na głębokość 4-4,5 metra.
Pierwsza część znajduje się na wysokości końca ogrodzenia na brzeg i są to właściwie 2 górki kamienne o powierzchni ok 10 metrów kwadratowych, które na łagodnie schodzącej stronie zapływowej mają zlokalizowane drewniane pale. Znajdują się ok 30 i 60 metrów od brzegu. Jak się domyślacie miejscówki dość czepliwe, ale i zacne pod kątem łowionych sandaczy i okoni. Wielu ma problem ze znalezieniem tych górek, ale echo z sonarem bocznym pozwoli z łatwością je ogarnąć.
Druga część to rozległa rafa kamienna wychodząca z 7 metrów na 4,5 metra, biegnąca ok 75 metrów od brzegu, tuż przy głównej rynnie. Ma szerokość ok 20 metrów i ciągnie się na jakieś 40 metrów w dół rzeki. O jej atrakcyjności decydują naprawdę obfite kamieniska, które nigdy nie są podsypywane gdyż znajdują się w strefie nurtowej oraz bezpośrednie sąsiedztwo głównej rynny. Wg mnie jest to jedno z najlepszych „sandaczowisk” w Płocku. Jest tylko jedno „ale” – nurt, a właściwie jego siła. W momencie przyborów lub zrzutów wody przez zaporę we Włocławku łowisko jest zbyt „szybkie” do obłowienia. Niestety ostatnie 2 lata to non-stop problemy w tym zakresie i niestety „wyjałowienie” opisywanych raf z sandaczy. A bywają lata, że właściwie większość czasu właśnie tu urzęduję. Gdy są sandacze to dobry jest i czerwiec, i lipiec, ale i październik? I nie ma większego znaczenia czy to świt czy popołudnie. Ryby naprawdę lubią to miejsce. Są i maluchy pod wymiar, ale podchodzą też potwory ponad metr (przynajmniej 4 potwierdzone! Ale niestety nie moje??)
No cóż, czekam sezonu 2022 i trzymam się nadziei, że nie powtórzy się tegoroczna patologia z ciągłymi problemami z przyborami i silnym nurtem.
„6”
Umocnienie „Na piorunie”. Jest to długa konstrukcja faszynowo – kamienna wychodząca na jakieś 200-300 metrów w głąb RZEKI. Część od strony brzegowej rzadziej odwiedzana, ale nie oznacza to, że mało atrakcyjna. Jest tu fajne połączenie umocnienia brzegowego z częścią nurtową, usłana kamieniami. Charakteryzuje się dość spokojnym nurtem, bo chroni je delikatny kamienny cypel. Ta część kończy się główną rynną.
Druga część znajduje się już za rynną i wygląda jak przegarbienie wychodzące z 7 metrów na około 4-4,5 metra i powoli zanika w stronę Radziwia. Długość tego odcinka zmienia się z roku na rok z uwagi na okresowe zapiaszczenie. Cechą charakterystyczna tej miejscówki są liczne zatopione drzewa naniesione przez nurt. Szczególnie widoczne jest to w bezpośredniej bliskości głównej rynny. Jak się spodziewacie ta część jest najbardziej obfitująca w sandacze, a często zdarzają się też strzały sumowe. W dobrych okresach standardem jest widok 5-10 łódek okupujących tą miejscówkę. Brania są tylko kwestia czasu i chęcią wyjścia „sandoli” za drobnicą na blaty.
„7 – 8”
Stosunkowo świeże faszyny usypane kilkanaście lat temu. Podobnie jak poprzednia miejscówka, przecinają główną rynnę tworząc 2 różne łowiska.
Cześć brzegowa jest bardzo dobrze widoczna i co charakterystyczne, bardzo głęboka. Za umocnieniami doły sięgają 9-10 metrów! Są to bardzo gwałtowne struktury o niewielkim przekroju i dynamicznych, usłanych zaczepami stokach. Ciągną się właściwie od „Strażaków” (nr7), aż do „Owsików (nr 10 i 11). Miejscówka rybna, ale szczerze mówiąc ja nie odnajduję się na tym odcinku. Jakoś szukanie sandaczy na kilkumetrowych stokach i głębiach nie przekonuje mnie. Z tego co rozmawiam z Kolegami zdarzają się tu sukcesy, ale bardziej w okresie jesiennym, gdy drapieżcy podążają za białą ryba szukającą nieco spokoju we wcześniej wspomnianych dołach. W cieplejszych okresach efekty ponoć przynosi łowienie w ławicy brzegowej, na kancie opaski brzegowej, ale trudno się tam ustawić ze względu na popularność tego łowiska wśród łowiących z brzegu.
Część za rynną bardzo podobna do miejscówki nr 6. Umocnienie wychodzi na jakieś 4,5 metra, tylko jest zdecydowanie krótsze i wydaj mi się, że z roku na rok coraz bardziej zasypane. Częściej te miejscówki są okupowane przez łowców sumów ustawiających się tu z rosówkami.
„9”
Krótka główka, raczej mało popularna wśród spinningistów. Od czasu do czasu widać zaparkowane tu łódki, ale jest to raczej przystanek i zamiennik dla kolejnej miejscówki „Na Owsikach”. Od strony brzegu główka jest mocno upstrzona niemiłosiernymi zaczepami tak na garbie jak i w strefie zapływowej. Dalej już nie ma takich utrudnień i można swobodnie ją obłowić.
Główka kończy się na rynnie i właśnie ten jej odcinek, a właściwie obszar za nią jest bardzo dobrym łowiskiem sumów. Żerują tu w sezonie, ale są też lata, że w okresie późno jesiennym i zimowym mają tu „wąsacze” swoje zimowisko. Wtedy niestety dochodzi często do rzezi tych biednych stworzeń przez pseudo – spinningistów podcinających je na potęgę☹☹
„10 i 11”
Miejscówka legenda. Nie wiem skąd ta nazwa, ale przyjęło się ją nazywać „Owsiki” lub „Na Owsikach”. Jest to system 2 główek znajdujących się bardzo blisko siebie, może 40-50 metrów wychodzących na jakieś 4 metry. Basen między główkami ma jakieś 5 – 6 metrów. Za druga główką, naprzeciwko opaski brzegowej jest bardzo rozległy dół o głębokości ponad 8 metrów, będący matecznikiem sumów.
Ale „Owsiki” to przede wszystkim sandacze. Łowi się ustawiając przed pierwszą główką i szuka ryb poprzez długie rzuty wzdłuż nurtu i sięgające drugiej główki lub poprzeczne rzuty, penetrujące garb pierwszej główki i basen miedzy oboma. Miejscówka jest upstrzona kamieniami, ale nie specjalnie „kłopotliwymi” pod względem twardych zaczepów.
W miejscu tym padła niezliczona liczba ryb i nie ma co ukrywać, że jest ona bardzo mocno oblegana przez spinningistów. Ma „pojemność” jakiś 3 łódek i często właśnie tyle się na niej buja. Szczególnie popołudniami. Kolejnym jej walorem jest to, że nie ma do niej dostępu brzegowego, więc przynajmniej nad głowami nie latają koszyki zanętowe??
Ja najczęściej staję na styku kantu brzegowego, gdzie na długości rzutu jest delikatna rafka i dzięki temu mam możliwość jeszcze ciekawszego poprowadzenia przynęty.
Kolejnym walorem tego łowiska jest fakt, że jest nieco osłonięta od głównego nurtu, a dzięki temu jest zawsze jakąś alternatywą nawet w czasie przyborów, gdy nurt jest bardzo silny.
„12”
Godnym opisu jest też kawałek wody za „Owsikami”.
Przede wszystkim jest to dół z sumami, który dał już wiele okazów. Swego czasu kultowe miejsce trollingowe, a teraz mocno obławiane wertikalem. Kwestią sporną jest sprawa możliwości skuszenia do brań ryb odpoczywających, ale faktem jest, że przy ilości ryb, która tam jest, prędzej czy później, któraś się podniesie?
Drugim fajnym łowiskiem suma jest blat wychodzący od w/w dołu w stronę Radziwia. Tu już spotkamy sumy, które żerują. Żadna tu atrakcja dla sandacza, ale sumów jest „opór” i zdarzają się potężne okazy, szczególnie od strony przykosy na lewym brzegu?
Jeśli chodzi o „sandolki” i okonie w miarę atrakcyjna jest strefa brzegowa opaski. Jest to stopień szeroki na jakieś 20-25 metrów z wodą max 3,5 metra, który kończy się od strony wody gwałtownym, niemal pionowym zejściem w głębię 6-8 metrów. Całość tej struktury usłana jest pozostałościami po faszynie i miejscami bywa bardzo dokuczliwa. Łowisko raczej oddelegowane do zasiadki na świta lub wieczór, bo ryby tylko wtedy tu przebywają. Ciekawostką jest też fakt, że dość często zdarzają się tu szczupaki