Odcinek w Jordanowie jest właściwie ostatnim „szybkim” odcinkiem Wisły przed Płockiem. Charakterystyczny ze względu na długą prostą układającą się prostopadle do odcinka w Rydzynie. Nurt biegnie od strony Jordanowa, opływając brzegową opaskę. Od środka RZEKI, w stronę Rydzyna zaczyna się przykosa, wychodząca na 1-1,5m z przegłębieniem pod samym „rydzyńskim” brzegiem. Jednak jest to mało atrakcyjny, bo mocno zapiaszczony teren.

Atrakcję stanowi lewy brzeg. Opisywany odcinek zaczyna się od głębokiego łuku RZEKI na wysokości Dobrzykowa. Kiedyś mega atrakcyjne łowisko, ale teraz niestety mocno zasypany z głębokością nawet poniżej 1 metra! Dalej, w miejscu gdzie nurt z Rydzyna uderza w opaskę Jordanowską (+/- wysokość Kępy Rydzyńskiej) można zacząć łowienie. Nurt się pogłębia i sięga 4 – 5 metrów. Dno w tym miejscu ma zróżnicowany charakter. Od strony Dobrzykowa często zmienia się sezonowo ze względu na piach, który raz wypłyca początek opaski do 3 metrów, by w innym sezonie zrobić olbrzymią jamę z głębokością nawet 7 metrów. Tak było 4 czy 5 lat temu. Teraz jest znowu płytko. Dalej, za główką „Pod figurką” dno jest już żwirowo – kamieniste z licznymi dużymi głazami stanowiącymi atrakcyjne łowisko białej ryby. Kiedyś odcinek ten słyną z potężnych leszczy i licznych sandaczy. Teraz częściej poławiane są średnie leszcze, certy czy z rzadka zdarzające się karpie. Z drapieżników jest liczny boleń terroryzujący opaski, stosunkowo częsty szczupak czatujący w kamieniskach pod opaskami, no i sandacze żerujące częściej na zalanych główkach. Z sumem jest słabo i właściwie rzadko widuję tu osoby nastawiające się na ten gatunek.

Jednak z punktu widzenia łowienia sandaczy najważniejsze są zalane główki i jedna opaska.

Główka „Pod figurką”

              Krótka główka, może 50-metrowa, często jednak przysypywana i tak jak w tym sezonie zupełnie niewidoczna. W latach ubiegłych stanowiła fajną alternatywę dla dalszych łowisk sandaczowych. Może na jesieni ją trochę odsłoni, bo mocny nurt non-stop zmienia tam struktury.

Zalana opaska

              Struktura mająca kiedyś odprowadzać nurt na stronę Borowiczek. Po zbudowaniu zapory we Włocławku zalana i teraz pełniąca funkcję super łowiska sandaczowego? Ma długość 200-250 metrów i biegnie mniej więcej pod kątem 45 stopni zgodnie z nurtem. Cały jej bieg jest atrakcyjny, bo kamieniska są w małym stopniu przysypywane, ale ze względu na liczną i częstą obsadę wędkarzy brzegowych często dostępna staje się dopiero na samym końcu.

              Kluczem w dobrym obłowieniu tego łowiska jest ustawienie łódki przed opaską i rzucanie pod kątem, w stronę środka RZEKI, by przynętę prowadzić możliwie długo po garbie. Oczywiście zdarzają się brania spod opaski, ale skuteczniejszy jest ten wcześniejszy sposób. Niestety ceną za liczne brania będą liczne zaczepy, no ale cóż?

              Jeśli chodzi o najlepszy okres na tym łowisku to zdecydowanie końcówka lata z apogeum we wrześniu. W tamtym roku padło tu kilka ryb ponad 5 kg z największą sztuką prawie 10kg Roberta „Ruska”. Piękny ryba została złowiona właśnie pod koniec lata.

Główka na slipie

              Ok 40-50 metrów od końca opaski zlokalizowana jest długa główka. Umiejscowiona jest nieco poniżej slipu i charakteryzuje się tym, że jest już mocno rozebrana przez nurt. Nadal dobrze odznacza się w dolnej części do ok. 30 metrów od brzegu i dalej, fajnie widać kamienisko na samym jej końcu. W środkowej części są jeszcze punkty z kamieniami, ale nie są one specjalnie atrakcyjne. Zazwyczaj koncentruję się na szczycie główki, ale jest to miejscówka gdzie sandacze pojawiają się tylko na chwilę i trzeba mieć fart, żeby się z nimi spotkać.

Główka na Atlancie

              Chyba łowisko nr 2 na Jordanowie, po opasce oczywiście. Dobrze widoczna główka, biegnąca lekko pod kątem pod nurt. Nazwa pochodzi od dyskoteki, która była na tej wysokości kilkanaście lat temu.

Atrakcyjna jest jej cała długość. Ja szczególnie lubię podstawę, gdzie główka mocno się rozsypała tworząc jakby rumowisko. Nurt jest tu nieco słabszy niż na szczycie. Sandacze wychodzą tu zazwyczaj późnym wieczorem i można trafić czasami nawet dobrą godzinkę jak tu żerują. Przyłowem mogą być szczupaki ustawiające się przed główka lub dość częste, ładne okonie.

              Ja ustawiam się mniej więcej 50 metrów i rzucam aż pod sam brzeg, by prowadzić przynętę wachlarzem po garbie główki. Ciekawe, że nie często się tu rwie. Czasem przynęta się klinuje, ale zazwyczaj do uratowania.

              Szczyt główki tez jest bardzo dobry. Tu ustawiam się na samym końcu główki i rzucam albo na wprost i dalej obławiam ją pod niewielkim kątem, albo ustawiam się bliżej główki i rzucam w stronę brzegu, że jak najczęściej mieć kontakt z garbem.

              Ciekawą strukturą jest także spore kamińsko ok 20-30 metrów za szczytem główki. Co prawda jakoś nie połowiłem tam specjalnie, ale szczerze mówiąc za dużo czasu mu nie poświęciłem?

Ostatnia główka

              Jak sama nazwa wskazuje ostatnia główka na Jordanowie. I najmniej atrakcyjna, bo płyciutka (woda na 2 metry) i niestety z małą ilością kamienisk i innych twardych zaczepów. Mega rzadko widać na niej wędkarzy i to chyba dowód na jej małą rybność. Sam łowiłem tam zaledwie kilka razy i miałem z tego co pamiętam tylko jednego „pstryka”. Czyli pewnie jakieś drapieżniki się tu kręcą, ale lepiej poświęcić czas na lepsze łowiska.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *