Zeszłoroczna jesień była tragiczna. Wszystko zdefiniował „wir” zimnej cyrkulacji, która zawisła na Polska na przełomie sierpnia i września. Niemal przez 2 tygodnia lało jak z cebra, przez co na południu kraju wszystkie rzeki po przekraczały stany alarmowe. To z kolei odbiło się na przepływie wody na Wisełce w Płocku. Niemal cały wrzesień wynosił on ponad 1000 m3 na sekundę co po prostu oznaczało rwący nurt uniemożliwiający łowienie.

Dopiero w połowie października nieco uspokoiło się i można było popływać, ale „szybka woda” skutecznie zepchnęła stada białorybu do Zbiornika Włocławskiego. A za nimi powędrowały drapieżniki☹ Dość powiedzieć, że w październiku/listopadzie nie złowiłem żadnego sandacza…Dramat!

W tym roku na szczęście nie było takiej tragedii, więc i nastroje po upalnym sierpniu były niezłe.

Kosmos!
Magia wrześniowych świtków
Mgła rusza od Radziwia:)

Wrześniowe wyniki napawały optymizmem. Nadal „strzelały” niepohamowane hordy drobnego sandacza, ale zaczęły zdarzać się regularnie 50-ki i 60-ki. Niestety nie mogłem dobić się do większych. A te zdarzały się od czasu do czasu. Tylko, ze innym😊 Coraz częściej można było usłyszeć o jakiś 80kach, a ukoronowaniem początku jesieni zostały 3 ponadmetrowe ryby – piszę o tych „pewnych”, udokumentowanych. 101 cm i 103cm padły na Elewatorze, a największy 106 cm na „Krótkiej”. Niestety, jak się pewnie spodziewacie, wszystkie skończyły na patelni…Echch…

„Sandolek” z rafki
Kolejny „wyścigowiec”

Jeśli chodzi o miejscówki, królował odcinek poniżej Starego Mostu. W końcówce września mocniej popadało na południu Polski i zwiększono przepływ na tamie we Włocławku. To spowodowało, ze większość miejscówek koło Nowego Mostu i wyżej, na Tokarce, stało się zbyt szybkich. Królowały płockie główki po stronie Radziwia, znów atrakcyjna stała się rafka przy „Sobótce”, a na „Wcześniaku” non – stop parkowało 5 – 7 łódek😊

106 cm!

Z Wojtusiem mocniej „przypilnowaliśmy” rafkę przy „Sobótce”. Ilościowo naprawdę nieźle to wyglądało. Dziennie łowiliśmy po kilka, kilkanaście ryb, ale niestety 90% to niewymiarowe „sandolki”. Fajnie, że są, bo i coś się dzieje nad wodą, a ich stada pozwalają spojrzeć optymistycznie w przyszłość. Ale na teraz jest jednak rozczarowanie wynikające z braku konkretów. Na główkach też jakoś nie połowiliśmy, ot kilka ryb do 65 cm i 80tka Jarka z „Krótkiej”.

Teraz zachód słońca jest już na lewym brzegu

Nic to! Przede mną kilkudniowy urlop w połowie października, więc odkuję się😊    

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *