Tegoroczna „majówka” nie rozpoczęła się najlepiej ze względu na brak kontaktów w pierwszych 3 wyprawach. Przede wszystkim zimna aura spowodowała, że bolenie zupełnie nie pokazywały się na powierzchni i wszelkie próby skuszenia ich poprzez głębsze prowadzenie przynęt nic nie dało. Mam jednak sygnały, że pojedyncze ryby padają w Płocku, ale w górę od miasta na razie krucho.

Pewne przełamanie miałem dzisiaj, tj. 10 maja. Wybrałem się na Troszyn na opaskę. Wreszcie ciepły dzień (+19 st. C) uaktywnił nieco ryby. W warkoczu za zalana jeszcze opaską miałem strzał dużego bolenia, nawet holowałem go kilka sekund, ale niestety się spiął. No cóż, nie dociąłem go właściwie i tyle. Drugi kontakt miałem na końcu poniżej opaski, ale tylko delikatne skubnięcie z chwilowym holem. Chyba trochę „zardzewiałem” po sezonie zimowym (?), bo oba przypadki to ewidentnie spóźnione zacięcia.

Na pocieszenie pozostał piękny wieczór z fanaberią „rozwrzeszczanych” rybitw ganiających rojące się jętki. Dla takich chwil czeka się na Wisełkę z utęsknieniem. Bajka.

W końcu ciepły zachód słońca

Kolejne dni to cały czas wysoka woda przelewająca się po główkach i opaskach, ale już z ciepłą i słoneczną aurą. To dawało nadzieję na poprawę wyników.

Główka poniżej ujęcia wody w Wiączeminie

Wieczorny wyjazd 13.05 rozpoczynam od główki poniżej przepompowni w Wiączeminie. Na zastoisku za główką woda mocno pracuje i niestety nie widać ani drobnicy, ani żadnych ataków ryb. Decyduję się szukać ryb nieco głębiej, 1-1,5 metra pod powierzchnią i po kilku rzutach mam pierwszego rybę na Glooga – 50-kilka centymetrów. Lubię te woblery do nieco głębszego prowadzenia ze względu na ich, bardziej niż standardowa, agresywną pracę.

50 – kilka centymetrów debiutu AD 2021

Kolejne rzuty już nie dały rezultatów, więc zmieniam łowisko na Troszyn.

Na końcu opaski tworzy się duże zastoisko i tu doławiam kolejna 50-kilku centymetrową rybę. Ponownie zdało egzamin nieco głębsze prowadzenia. Wieczór kończę na burcie przed opaską czołgając się po nadbrzeżnych trawach?. Przed samym zmierzchem kilka ryb wyszło tu na żer w delikatnych odbiciach nurtu. Efekt to kolejne 2 bolenie, oba +60 cm w tym największy dzisiaj 69 cm. Oba „strzeliły” w 7cm Rapę Bonito ściąganą w ekspresowym tempie 1,5 metra od brzegu.

Cwaniak z końca opaski Troszyńskiej
Burta Troszyńska – to tutaj trwa wielkie żarcie
I ten największy z dzisiaj 69 cm

Także sezon otwarty w końcu, no i ta powoli ożywająca Wisełka?

HINTY

#1: spróbuj cichutko, wieczorową porą poprowadzić wobler wzdłuż burty na wszelkich załamaniach nurtu. Nawet jak boleni nie widać to i tak tam są? TYLKO „na kolanach”, nie daj się zobaczyć!!!

#2:  na otwartej wodzie spróbuj głębiej. Wiem, że to mało „sexy” i monotonne, ale to jedyna Twoja szansa. A i dobierz wobler o nieco agresywniejszej pracy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *