Zawsze dużo pisałem o PŁOCKICH główkach. Każda jedna nieco inna, ale prawie każda jest super łowiskiem drapieżników.

Moja ulubiona „Krótka”

W Płocku, po stronie Radziwia i koło Nowego Mostu są to dobrze zachowane, masywne struktury przykryte grubą wodą. Te, które leżą w głównym nurcie prawie nigdy nie ulegają zasypywaniu, a jedynie zmienia się „krajobraz” za nimi w postaci rynienek i mini przykos. „Na Gruszce”, „Elewator” i „Krótka” to lokalne klasyki od zawsze i oby na zawsze!

„Elewator” w pełnej krasie

Po stronie płockiej niestety już nic nie zobaczycie☹ Główki „Na Słoneczku”, „5ka” czy „Przekop” to już tylko legendy, które pozostały tylko w pamięci tych starych wiarusów, którzy pamiętają lata 90-te i wcześniejsze. Budowa Nowego Mostu zmieniła układ nurtu i po stronie miejskiej nastąpiło odkładanie się materiału niesionego przez RZEKĘ, a tym samym spłycenie i w konsekwencji zasypanie tego rejonu.

Końcówka „Elewatora”

Główki w Tokarce i na Jordanowie to już loteria. Raz lepiej widoczne, raz prawie nie do poznania, bo strasznie zapiaszczone i prawie bezrybne. Ale jak jest dobrze, to każde lato jest tam naprawdę extra. Np. w tym roku na „1szej” główce, ale w części odsłoniętej przy Kempie Ośnickiej padły w tym roku 4 sztuki 100+!!!

Płanie między główkami na odcinku miejskim:)
Stada leszczy

Dalej też jest różnie. Szereg główek na Rydzynie jest dobrze widoczny, bo od kilku lat właśnie po tej stronie ciągnie główny nurt. Dalej w górę, na Liszynie to tylko strata czasu, bo od kilku lat strasznie wypłycił się ten rejon RZEKI i poza boleniem niewiele tam pływa.

Wiączemin to inna bajka, ale tam główki są mało atrakcyjne z jednego względu. Są betonowe i zupełnie nic nie mają do „zaoferowania” białorybowi, a co za tym idzie nie mam magnesu dla drapieżników.

I właśnie na materiale, z którego główki były budowane zależy ich atrakcyjność.

Płockie są w 99% zbudowane z faszyny i łupienia kamiennego, co daje bardzo bogate środowisko życia dla wszystkich żyjątek, a co za tym idzie są magnesem dla białorybu. O konsekwencji nie będę się rozpisywał😊 Dodatkowym walorem tych łowisk są porozsypywane kamieniska, które powstają przez „rozbieranie” główek przez nurt. Raz jest ich więcej, raz mniej, ale zawsze znajdziecie odcinki, które będą doskonałą kryjówką dla sandaczy.

„Na gruszce” też jest dobrze

Dodatkowo, tego rodzaju umocnienia są bardzo trwałe i dzięki kształtowi długo zachowują pierwotny wygląd i nie trzymają osadów na napływie.

Co innego główki betonowe. Tych poza wspomnianym Wiączeminem nie jest za dużo. Te, które znalazłem koło Płocka to króciutka główeczka na Tokarce, jakieś 300 metrów za „1szą” główką, druga na Tokarce, jakieś 200 metrów przed „Kurnikami” i wreszcie główka od strony Borowiczek, jakieś 500 metrów za przystanią. Co je charakteryzuje? Teraz wyglądają bardziej jak przykosy. Dzieje się tak, gdyż charakterystyczny kształt powoduje zatrzymanie osadów na napływie, a następnie gwałtowny spadek na zapływie.

Główka betonowa na Borowiczkach

Niestety te miejscówki są słabe, albo w ogóle nie dają ryb. Jedynie co na nich znajdziecie to połacie piachu, gdzie nie drobnica nie ma nic żarcia, a przez to rzadko się tam pojawia.

Tylko, że te nasze sandacze to przede wszystkim przykosy i blaty😊 ale o „nauczkach” z tego roku w kolejnym artykule

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *