Oj ciężko wchodzę w ten sezon. Oj ciężko…

Na razie największy w 2023: 77cm

Raz, że nie mam za bardzo czasu, żeby być regularnie na wodzie, dwa, że w ogóle odwykłem od pisania bloga☹ wszystko chyba przez to, że nie ma się za bardzo czym chwalić…

Wojtuś w akcji

W maju byłem kilka razy pobiegać za boleniem, ale poza jakimiś „króciakami” nic sensownego nie wyjechało. Sezon sandaczowy zacząłem nieco lepiej, bo zaraz na jego początku złowiłem kilka ryb, w tym piękną sztukę 77 cm. Ale tez bez większych rewelacji. Pamiętam lepsze czasy.

74 cm z Elewatora

Ciekawy za to był lipiec. Jak pamiętam, pełnia lata była zawsze fatalna na Wisełce, ale w tym roku sandacze nieźle  zaczęły żerować pod jego koniec. Ładne sztuki zaczęły padać i na odcinku miejskim, jak i na Tokarce czy jeszcze wyżej. Za to w odróżnieniu od zeszłego sezonu nie pojawił się za to drobny sandaczyk. Co ciekawe bardzo dobre rezultaty przynoszą godziny południowe. O tym fenomenie napiszę w kolejnym odcinku.

A nieraz takie sytuacje się zdarzają

Na teraz załączam kilka aktualnych fotek i obiecuję poprawę w zakresie częstotliwości wpisów😊

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *