No i finalna, 3 część opisu tego odcinka RZEKI.

„13” „Na Pałacach”

Panorama Wisełki z główki „Na pałacach”

Główka „Na Pałacach” nie jest jakoś szczególnie lubiana przez wędkarzy. Rzadko tu widać łódki i szczerze mówiąc ja też jakoś dużo czasu na niej nie spędzam? Nie znaczy to, że jest ona nieatrakcyjna. Dla przykładu Wojtek wyjął stąd naprawdę wiele ryb i jest ona jego jedna z ulubionych.

Jeśli chodzi o charakterystykę morfologiczną, to stanowi ona punkt końcowy dla głębokiej płani zaczynającej się od główki „Na Owsikach”. Wychodzi z jakiś 6,8 – 7,2 metra na ok. 4,5m. Jest lekko skierowana pod wiślany nurt i kończy się głębokim dołem. Nigdy tej główki nie zasypuje i szczególnie za podstawą ładnie odznaczają się kamieniska na garbie.

Zazwyczaj łowi się tu z 2 ustawień. Albo cumowanie na szczycie i rzuty w stronę brzegu (główka jest stosunkowo krótka), albo obławianie przykosy z ostra rafą u podstawy główki. Nie ma tu jakiś specyficznych sytuacji determinujących jakość połowów  – obławiamy ją standardowo.

Między główką „Na Pałacach”, a „Racową”

Tu kilka słów o odcinku kilkuset metrów między główkami. W erze trollingu było to eldorado sumowe. Padło tu kilkaset ryb, w tym kilkanaście okazowych powyżej 2 metrów, największy wiarygodny 2,47m! Nie oznacza to oczywiście, że sumów już tu nie ma, ale po prostu trudniej je tu ogarnąć innymi metodami. Miejscówka charakteryzuje się tym, ze jest mnóstwo nierówności dennych. Nie pisze o jakiś gwałtownych strukturach, ale bardziej o muldach, delikatnych dołkach, czy mini – przykoskach. Całość jest zamknięta od strony Radziwia łagodna przykosą. Obecnie najwięcej łowiących staje właśnie na niej i próbują przede wszystkim metod stacjonarnych.

Atrakcyjność tego miejsca dla sumów wynika z faktu, że są tu żerowiska leszczy i innej białej ryby, za którymi ruszają ze swoich mateczników z górnej części RZEKI.

Z sandaczem jest tu różnie i niekiedy, szczególnie w bardziej obfitych w ta rybach latach, widać spinningistów na wcześniej wspomniane przykosie.

„14” „Racowa”

Jedna z najbardziej zmiennych płockich główek, gdyż jest bardzo podatna na zapiaszczenie.

Są lata, że bardzo ładnie ją widać i kamieniska są odsłonięte aż do samego jej końca. Oznacza to , że łowisko rozciąga się na jakieś 500 metrów (!), bo „Racowa” to najdłuższa płocka główka. W tych okresach codziennie majaczy na niej kilkanaście łódek i są to łowiący różnymi metodami. Bliżej płockiego brzegu, gdzie jest najgłębiej, stacjonują spinningiści. Im dalej na wodę widać łowiących stacjonarnie na żywca lub rosówki.

Sandacze uwielbiają cały zakres główki, bo tym czym się ona charakteryzuje to rozmycie głównego garbu w wyniku czego tworzą się mini – kamieniska, mini- rynienki i inne tego typu struktury. Jedyną trudnością jest ich namierzenie i stosunkowo precyzyjne obłowienie.

Sumów wszyscy szukają na końcu główki, gdzie styka się ona z przykosą i to właśnie tu biegnie naturalny szlak wędrówki „wąsaczy” na żer. Co ciekawe ta atrakcja nie dotyczy tylko samej główki, ale także obszaru przed i za nią w granicach +/- 50 metrów. Jednak ważne żeby ustawić się na przykosie lub w obszarze jakieś muldy czy dołka.

Także jak zobaczycie skupisko łódek na wysokości ZOO pod linią napięcia, wiadomo, że sumy żrą?

Jednak nie zawsze z „Racową” jest tak super. W tym roku niemal całą ją zasypało i tylko podstawa główki, może jakieś 75 metrów była widoczna, ale ani ja, ani nie słyszałem, żeby ktoś inny na niej jakoś połowił.

„15-17” „Pod napięciem”

Średniak z rafki „Pod napięciem”

Łowisko coraz bardziej zapomniane. Niestety znajduje się w strefie poza nurtowej i z roku na rok ulega zasypywaniu. Pamiętam jeszcze czasy, gdy nurt obmywał tą część brzegu i był ona mega atrakcyjnym łowiskiem pod kątem drapieżników i białej ryby. Po wybudowaniu Nowego Mostu nurt od strony Płocka zaczął skręcać w stronę Radziwia dopiero tuż przed Starym Mostem, czyli dobre kilka kilometrów dalej niż te kilkanaście lat temu.

Teraz jest to łowisko wczesnoletnie (tylko początek czerwca) lub na czas mocnych przyborów, gdy nurt jest tutaj zdecydowanie bardziej spokojny.

„16” to główka „Pod napięciem”. Jeszcze widoczna na jakieś 100 metrów od brzegu. Sam garb jest wyczuwalny i sandacze w w/w porach ją lubią. Za główką znajduje się rozległy dół z głębokością ponad 7 metrów i tu lubią odpoczywać sumy. Ta miejscówka kojarzy mi się z ŚP Stasiem „Świczką”, który ogarniał tu fajne sandacze i chyba był osobą najczęściej tu łowiącą. Szkoda, że Stasiu tak szybko odszedł, bo że nie dość, że zacny łowca spinningowy to przede wszystkich fajny gość… Echch szkoda…

Za główką, przy samym brzegu znajdziecie fajną rafkę, od której często zaczynam sezon sandaczowy. Nie jest długa, ale spokojnie można wyczuć kamieniska i delikatne przegłębienia w jej strefie. Nie jest szeroka, może jakieś 15-20 metrów i kończy się ostrym spadem w dołek za główką „Pod napięciem”.

Miejscówka kończy się już niemal niewidoczną główką „17”, jednak ja nigdy nie miałem na niej efektów i raczej piszę o niej tylko i wyłącznie jako aspekt informacyjny?

Dalej ciągnie się w miarę głęboki na 5 metrów rów szeroki na jakieś 200 metrów. Od strony Radziwia są dziesiątki powalonych drzew, ale jakoś z perspektywy sandaczy i sumów nie robi to roboty. Podobno trafiają się tu ładne szczupaki, ale próbowałem, ani nie widziałem, żeby ktoś tu połowił. Całość kończy się na wysokości wejścia do przystani na Radziwiu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *