Lipiec okazał się mega trudnym miesiącem. Upały utrzymujące się praktycznie do końca miesiąca spowodowały, że nawet sumy przestały żreć…Pierwszy raz chyba widziałem, żeby na Płocku pływało w weekendy tylko po kilka łódek. To świadczy o aktywności ryb.
Z sandaczem dramat. Zdarzały się pojedyncze ryby, tzn. słyszałem o nich, bo sam złowiłem 2 (słownie: dwie) ryby. Obie grube, bo po 78 cm i obie z „Krótkiej” główki.
Trochę nadziei dał koniec miesiąca i odkrycie Wojtka, że pojedyncze sandole żerują w godzinach 8-9 rano, już w temperaturze ponad 30 stopni! Teorię jaką wysnuliśmy to to, że Ci maruderzy wracali do swoich sypialni na główkach z żeru porannego na blatach.
Odkrycie zaowocowało kilkoma pięknymi rybami Wojtka, szczególnie jedna wyprawa była mega szeroka: dublet 92 cm (8,6 kg) i 81 cm. Zacnie.
Popróbujemy w sierpniu te poranne pory. Zobaczymy co będzie.