We wcześniejszych wpisach rzucałem trochę nazwami miejscówek Wiślanych i tak noszę się z pomysłem, żeby trochę bardziej szczegółowo je opisać. Zrobię to zgodnie z biegiem rzeki i zacznę od odcinka powyżej Płocka. Nie będę pisał o łowiskach, których nie znam, tylko podzielę się z Wami tym co „ogarniam”. Zakładam, że wielu z Was na nich łowiło i ma na ich temat swoją opinię, ale tak czy inaczej może mój kontekst przyda się komuś.
A więc zacznę od Rydzyna. Dla mnie to odcinek zaczynający się i kończący na wysokości kępy dzielącej rzekę od strony Rydzyna i od strony Dobrzykowa.
T-ŁÓWKA
Cechą charakterystyczną tego odcinka jest tzw. „T-łówka”, a więc główka w kształcie litery „T” dominująca cały krajobraz. Jeśli chodzi o jej morfologię to równolegle do części szczytowej, mniej więcej do połowy długości ciągnie się spowolnienie z 5 metrowa grubą wodą i dalej wypłyca się do ok 3,5 metra. W tej części łowię rzadko ze względu na częstą obecność wędkarzy brzegowych. Jeśli jest „wolna” obławiam kant dosłownie 5-8 metrów od wystających nad powierzchnię kamieni, ale szczerze mówiąc miałem tu częściej obcinki szczupakowe niż strzały sandacza. Wg. mnie jest to miejscówka dobra z punktu widzenia łowców bolenia, szczupaka i okresowo (gdy woda przelewa się przez kamienie) klenia. Jeśli ktoś chce połowić okoni to polecam część zapływową i użycie troka bocznego. Okazów może nie będzie, ale przynęta prowadzona blisko umocnień kamiennych powinna dać kilka pasiaków.
1sza główka
Dobre miejscówki sandaczowe znajdują się powyżej „T-łówki”. To co je charakteryzuje to głębokość 1,5 – 2 metry na umocnieniach i 3-3,5 metra w strefie zapływowej. Oczywiście liczne gruzowiska, garby i mini – rynny mocno urozmaicają całą strukturę łowiska?
Zaczynając od pierwszej główki, która znajduje się powyżej wypływu starorzecza. Nie jest długa, bo jakieś 30-35 metrów, ale jest fajnie odkryta. Oznacza to oczywiście dużo zaczepów, ale ryby też tam są. Jedynym utrudnieniem są często łowiący wędkarze z brzegu. Najczęściej ustawiam się na szczycie i prowadzę przynętę łukiem wzdłuż umocnienia. Uważać jednak należy na strefę u podstawy, bo tam są straszne zaczepy uniemożliwiające właściwie poprowadzenie przynęty bez jej straty po kilku podbiciach.
2ga i 3cia główka
Kolejna miejscówka to de facto 2 główki leżące może 50 metrów od siebie. Pierwsza z nich jest dłuższa, ma jakieś 150 metrów i jest poprzerywana u podstawy przez bardzo silny nurt rynny burtowej. Jakieś 30 metrów od brzegu utrzymuje się już w całości. Druga główka jest +/- połowę krótsza. Ona też jest poprzerywana u podstawy.
Ja tu ustawiam się na 2 sposoby. Po pierwsze „łapię” wysokość zakończenia 2giej główki i ustawiam łódź około 10 metrów przed 1szą główką. Dzięki temu mam opcję na obłowienie rynny, która tworzy się na szczycie 2giej główki i cały obszar między główkami, który jest w dużej części „wypełniony” kamieniami. „Strzały” mam najczęściej w momencie kiedy prowadzę gumę łukiem, rzucając w stronę brzegu i przeprowadzając przynętę przez „garb” główki. Z rynny brania są rzadsze i zdarzają się głównie w pełni dnia. Jeśli nie ma efektów, to „opuszczam” się na tej samej wysokości, ale tak, żeby móc przeprowadzić gumę przez drugą główkę. Tu jest mniej atrakcyjnie, bo cały obszar za główką jest jałowy, ale brania zdarzają się na „garbie”.
Drugie ustawienie to szczyt 1szej główki. Ustawiam łódkę jakieś 10 metrów przed główka i łowię tylko wzdłuż główki rzucając w stronę brzegu. Szczyt jest mocno zapiaszczony i obszar poniżej główki jest słaby. Oczywiście co roku jest tu inaczej, ale jednak powyższy opis jest najczęstszą zastaną rzeczywistością? To ustawienie sprawdza mi się o zachodzie słońca i zmroku.
4 główka
Ta główka jest umocnieniem kierującym nurt w stronę szczytu „T-łówki”. Jest ułożona pod kątem +/- 125% do brzegu. Długa na ok 70-80 metrów oddziela główny nurt od spowolnienia w obszarze „T-łówki”. Ja ustawiam się u jej podstawy i rzucam wzdłuż nurtu tak żeby przecinać ją gumą na różnej wysokości tak żeby mieć stały kontakt z kamieniami na jej garbie. Próbowałem na niej łowić rzucając prostopadle i badać też rejon zapływowy, ale jakoś nieszczególnie miałem efekty. Są tam co prawda pojedyncze kamienie, ale sandaczy z tego nie miałem.
Oceniając te 4 główki zdecydowanie najefektywniej łowi mi się na główkach 2 i 3. Są niedostępne z brzegu, inne łódki spotykam tam rzadko, a co najważniejsze są najbardziej urozmaiconym łowiskiem.
Jeśli chodzi o siłę nurtu, to jest ona mocno zmienna. Główny nurt „wpada” od strony Liszyna przy brzegu Rydzyński i ciągnie się do 4ej główki, która wypcha go na „T-łówkę” i dalej kierunkuje na kępę i później już łukiem ciągnie do Jordanowa. Przy normalnym stanie wody i uciągu łowię tam główkami 14-18g. Strefy nurtowe są już rwące i tu stwarza się szansa na brzanę, ale to na razie pieść przyszłości i chyba konieczność przejścia na gruntówki?.
Są jeszcze w tym rejonie ciekawe 2 miejscówki, do których już nie miałem czasu podejść bardziej regularnie. Pierwsze to przykosa po stronie brzegu kępy. Kończy się na środku rzeki i tworzy duże spowolnienie w swoim cieniu. Pływając tam z echosonda widzę zawsze duże stada leszczy, szczególnie wieczorem, więc zakładam, że sandacze/sumy/szczupaki też tam są. Drugie łowisko to kamieniska na szczycie brzegu rydzyńskim zakończone krótką, bo ok. 30 metrową główką. Kiedyś łowiłem tam z powodzeniem jazie, klenie i bolenie na woblerki. Wieczorem wychodziły na żer sandacze i łowiłem je na Gnomy „zerówki”. Jak tam jest teraz to nie wiem, ale może warto sprawdzić.
Generalnie nie jest to obszar, który nazwałbym „eldorado”. Ryb jest zdecydowanie mniej niż w Płocku czy nawet niżej położonym Jordanowie. Jednak mała presja + inny charakter RZEKI kusi mnie zawsze, by tam zajrzeć i popróbować, bo mimo wszystko sandacze są. Są też oczywiście inne gatunki, ale na tym nie skupiałem się w ogóle. Jedynie brzany chodzą mi po głowie, bo chyba jest to ostatni odcinek przed Płockiem gdzie można być pewnym ich stałej obecności.
Warto też kilka zdań dodać o brzegu dobrzykowskim, po południowej stronię kępy. Od kilku lat ta część jest zapiaszczona i wypłycona, bo nurt biegnie stroną północną, ale pamiętam sprzed kilkunastu lat sytuację odwrotną i obszar ten był mega atrakcyjny. Zaczyna się główką przed kępą, która nadal jest widoczna, i dalej były 4 czy 5 główek kończących się potężnym umocnieniem kilkaset metrów za kępą. Niestety tak było kilka lat temu i teraz jest słabo. Jedynie przy samym brzegu biegnie wąska rynienka. Ale z każdą dużą wodą sytuacja może się odwrócić, więc zobaczymy jak to będzie w przyszłości.